2009 m. rugsėjo 27 d., sekmadienis

Tydzień w Poznaniu...

Więc już minął tydzień od mego przyjazdu do stolicy województwa Wielkopolskiego...
Mogę już powiedzieć, że trochę przyzwyczaiłam się do miasta i jego rytmu. Powierzchownie rozejrzałam się, więc można rozpocząć spokojne życie, naukę i zwiedzanie...

Akademik. Na póki sąsiadów w segmencie nie mamy, ale ze mną mieszka dziewczyna z Wilna. Mieszkamy razem dosyć pomyślnie: ona skowronek, ja sowa :) Jednak, wspólny język znajdujemy...
Kuchnia w akademiku jest okropna - nie ma nic: ani sprzętu, ani naczyń - tylko kuchenka. Na szczęście w segmencie mamy lodówkę, a w pokoju elektryczny samowar - to żyć można, a obiady jadamy w stołówce.

Ceny. Nie jest zupełnie tak tanio jak się wydaje. Różnica może jest w kursie, i pokarmie - jednak pieniędzy tutaj trzeba sporo.

Studenci. To najciekawsze zafadnienie. Erasmus jest programą międzynarodową, więc kupa studentów z różnych państw tu przybyli. Uniwersytet również współpracuje z innymi uniwersytetami, będącymi nie w UE, więc jest młodzież i z bardziej odległych państw.
Są tutaj studenci z Niemiec, Francji, Hiszpanii, Portugalii, Ukrainy, Bulgarii, Rosji (studentka pochodzi z Armenii), chłopak z Indii, Finlandii, Belgii, i chłopak pochodzący z Algerii - ogółem 70 studentów. Z Litwy (i w ogóle z krajów Bałtyckich) jestem sama. :)

Komentarų nėra: