
Postanowiliśmy z przyjaciółkami w sobotę zostawić chłopaków, mężów itp. w domu i zrobić sobie szalony weekend w dziewczęcym gronie. Więc, nie bez alkoholu: kto z szampanem, kto z Martini, a kto w ogóle ze Scotish leader dla śmiałości - a ja z Red Bulem (a co więcej robić za sterem?). Najbardziej extremalna propozycja wzięła górę i udaliśmy się na poszukiwanie tajemniczego klubu.
Więc - Men's Factory :) Nie wiem, co tam nas zaniosło. :) Klub schowany w zaułkach między ulicami Vytenio i Shevczenkos...Zrobione graty jak w więzieniu, nie, raczej jak w klatce - i za chwilkę jesteśmy wewnątrz...Jest kilka minut przed północą, więc wejście mamy za 30Lt (po północy ono 50Lt). Zdziwia dziwna atmosfera, półmrok i nawiązanie interjeru do męskiego członka :) Po tym jak nas sprawdzają, trafiamy do klubu...Szatnia tutaj też jest płatna. Przy barze kilka mężczyzn, na ogół wydaje się pusto. Siadamy za stolik i od razu spostrzegamy ciekawy fakt: stoliki są zasłaniane firanami, w klubie panuje mrok, ludzie są, ale ich nie widać, niemożliwie zorientować się jakiej wielkości jest klub...i szczerze - atmosfera odstraszająca...Podchodzi do nas chłopak z meniu (ubrany w krótkich majtkach i obcisłej majeczce - napewno dla mnie on seksualnością nie wieje - raczej odwrotnie), ostrzega, że stolik kosztuje 200LT, jednakże możemy tą sumę przepić. Jednogłośnie postanawiamy stamtąd wyjść. Przed tym zachodzimy do WC - o rany! Szklane kabiny :) Wiedzieliśmy dokładnie, że byliśmy w sali ogólnej, są jeszcze oddzielne sale dla homoseksualów, gdzie można wejść tylko mając kartkę członkowską. Jednakże zaspokoiliśmy swoją ciekawość aż nadto i chciało się czym szybciej okazać się poza murami tego lochu...Po awanturze z ochroną, jesteśmy nawet mile wyproszone na zewnątrz - czym się szczerze cieszę...
Więc...punkt przybycia Nr 2 - Mojito Naktys.To koktajl bar znajdujący się tuż przy Niemieckiej :). Przy wejściu kolejka - sprawdzają dokumenty i wpuszczają tyle osób ile wychodzi. Zdziwiło mię to - potem zrozumiałam - wejście bezpłatne i ludzi masa. Właśnie. Ludzi tak dużo, że czujesz się jak śledź w skarbonce...Tańczyć było bez szans..Publika bardzo różna, ale wydało się, że najwięcej było studentów...Po półgodzinowym pobyciu, część dziewcząt postanawia tam zostać, a my udajemy się dalej na poszukiwanie przygód...
Kolejny klub to Champange bar w GCW

Jednakże natańczyłam się do woli: nogi bolały tak, że trudno było do łóżka dojść. A ten fakt, że przyjechałam do domu tylko koło 5 rana, sam za siebie mówi :)
Komentarų nėra:
Rašyti komentarą