Otóz dziś drugi dzień mego pobytu na morzu...Wyspałam się tak smacznie, że słów brak :)
Wyruszyłam z rana na morze :)Po przyjemnym opalaniu się, po obiedzie, ku memu szczęściu, podniosły się znów nieduże fale...Ile było szczęścia gdy ja w nich nurkowałam :) Oblewałam się pianą, pluskałam się jak małe dziecko na piasku :) i było tak dobrze - tak niesamowicie dobrze :)
Zmyśliłam, że potrzebuję jakichś atrakcji - i...już wiedziałam co :)
Otóż Wodny Motocykl :) Dawno chciałam go wypróbować:) Drogo, psia krew, ale naprawę warto :) Więc wsiadam - podkreślam, znów sama - na tego zwierza i w drogę na łamanie fal :)
Trudno opisać uczucia jakie wtedy były...To masa adrenalinu, chłód od zimnych morskich fal, dzika satysfakcja i po prostu Kaif :)) Nacisnąć do dna przycik akseleratoru i trzymać się z całych sił, by fale nie zniosły cię z motocyklu :) To był taki extreem :) Wrażeń kupa :)
Po powrocie do domku i krótkim odpoczynku, znów siądłam za Panterkę...Tym razem poważnie: ) - od parku botanicznego dojechałam do końca Połągi :) Są myśli jechać do Szwentoji na rowerze, ale jeszcze dokładnie nic nie postanowiłam :)
Dziś juz dobrze się czuje..nie jest mi juz smutno i samotnie samej...dobrze mi samej z soba :) moge spokojnie odpoczac :) i oczyścić zmęczoną duszę od całego miejscowego brudu...Co juz mi dzisiaj superowo udaje się :)
2008 m. liepos 30 d., trečiadienis
Užsisakykite:
Rašyti komentarus (Atom)
Komentarų nėra:
Rašyti komentarą