2008 m. liepos 30 d., trečiadienis
Vasaros sostine - PALANGA (2)
Wyruszyłam z rana na morze :)Po przyjemnym opalaniu się, po obiedzie, ku memu szczęściu, podniosły się znów nieduże fale...Ile było szczęścia gdy ja w nich nurkowałam :) Oblewałam się pianą, pluskałam się jak małe dziecko na piasku :) i było tak dobrze - tak niesamowicie dobrze :)
Zmyśliłam, że potrzebuję jakichś atrakcji - i...już wiedziałam co :)
Otóż Wodny Motocykl :) Dawno chciałam go wypróbować:) Drogo, psia krew, ale naprawę warto :) Więc wsiadam - podkreślam, znów sama - na tego zwierza i w drogę na łamanie fal :)
Trudno opisać uczucia jakie wtedy były...To masa adrenalinu, chłód od zimnych morskich fal, dzika satysfakcja i po prostu Kaif :)) Nacisnąć do dna przycik akseleratoru i trzymać się z całych sił, by fale nie zniosły cię z motocyklu :) To był taki extreem :) Wrażeń kupa :)
Po powrocie do domku i krótkim odpoczynku, znów siądłam za Panterkę...Tym razem poważnie: ) - od parku botanicznego dojechałam do końca Połągi :) Są myśli jechać do Szwentoji na rowerze, ale jeszcze dokładnie nic nie postanowiłam :)
Dziś juz dobrze się czuje..nie jest mi juz smutno i samotnie samej...dobrze mi samej z soba :) moge spokojnie odpoczac :) i oczyścić zmęczoną duszę od całego miejscowego brudu...Co juz mi dzisiaj superowo udaje się :)
Vasaros sostine - PALANGA (1)
Raczej zobaczyłam na kalendarz i wystraszyłam się, że zaraz lato się skończy....Oprócz tego przeszły tydzień był tak niesamowicie trudny, we wszystkich sferach, tak wymęczył moralnie, że w poniedziałek zebrałam manatki i we wtorek z rana wyruszyłam w podróż...
Zagruziłam do swojej Renuszki Panterkę, słonika, 75% garderobu :)) i na morze :)...Jedna...Jedni nie mogli, z innymi nie chciałam, trzeci pracowali - więc w dobrej kompanii = ja i jeszcze raz ja - wyruszyliśmy :)
Za 4h byłam w Palandze...choć bałam się, że z trudem znajdę na jedną osobę pokój - jednak za 5 min już go miałam :) Urządziłam się i na morze :) Oczywiście, na żeński plaż :) co może być przyjemniej niż kąpać się i opalać się nagą :)Po obiedzie zjawiły się małe fale, to super było kąpać się :) Następnie urządziłam rajd rowerowy na swojej panterce:) Połaga to naprawdę raj dla każdego rowerzysty :) Tyle drużek, ścieżek w takich superowych miejscach....Najlepsze, że trafiłam na koncert orkiestry symfonicznej, który prowadził R.Kazlas. Muzyka Mocarta w parku botanicznym - to naprawdę orzeźwiający bryz dla zmęczonej duszy...Po powrocie z rajdu, zebrałam się do miasta, by zobaczyć na zachód słonka...Z mostu to wyglądało superowo...Ludzi masa, trochę było mi smutno samej...Ale zaczęłam błądzić po plażu w 17 stopniowym Bałtyku - i już było mi dobrze :) Nic dziwnego, że wróciwszy przed północą do domu, zasnęłam kamiennym snem :)
2008 m. liepos 23 d., trečiadienis
Maxima...
Nie mogę nie opisać krzywdy, jaką wyrządziłam dla Maximy :)
Otóż - powszechnie znana jest moja "miłość" do tej sieci. W miarę możliwości staram się zawsze zajeżdżać do konkurentów - najczęściej to Rimi i Norfy; ale czołowe miejsce Maximy na rynku daje o sobie znać - Maxima jest na najwygodniejszych strategicznie miejscach...
Tak i wczoraj ze względu na czas i inne okoliczności zajechałam do Maximy w Naujininkach. Wczoraj były imienimy mamy - więc w moich planach było - dobre wino i kwiaty. Więc udałam się za winem do Maximy. Z szacunku do siebie i mamy od razu odeszłam od półki z najtańszą cieczą o nazwie "wino" i udałam się w kierunku prawdziwych win. Jak i jakość napojów ceny były wysokie - to jasne. Zahaczyło me oczy czilijskie czerwone suche wino w ładnym świąteczym twardym upakowaniu. Jasne, że dostałam go z półki by dokładniej obejrzeć. Raptownie wino wypada z pudełka, uderza się o półkę i po sklepie rozpływa się echo rozbitego szkła...Tak...Przed sobą mam 4 butelki rozbitego drogiego wina i jedną butelkę Žalios devynerios, czyli dużą kałuzę i mnóstwo szkła...Okamieniałam i stoję...5 min przeszło...Nic...Stoję dalej...W myślach już wyobrażam sytuację, jak ochrona mnie zapakowuje :) Potem zaczynam liczyć ile zrobiłam szkody - i co mam na karteczce...W tej chwili przybiega jakiś młody facet zbiera szybko największa szkły i mówi : "Nic strasznego. Proszę tutaj nie stać." I ucieka...Przychodzi sprzątaczka i z niezadowoleniem patrzy na moje arcydzieło...Tłumaczę jej sytuację, przepraszam i nie mogąc dalej zostać w tym oczekiwaniu - proszę wezwać tego faceta - menedżera. Chłopak uprzejmie prosi mnie wziąść drugą butelkę wina i mówi, że od czasu jak tu pracuje, już nie pamięta ile sam rozbił butelek...Zdziwiona byłam tonem, w jakim rozmawiali ze mną robotnicy - naprawdę było miło i przyjemnie. Nieoczekiwałam takiego biegu wydarzeń. W sumie, już teraz wiem, że wszystko co zostało uszkodzone na terytorium sklepu - bez żadnych zbędnych słów jest zamieniane na nową rzecz i tyle...Najwazniejsze wiedzieć złotą regułę - "klient zawsze ma rację". i tyle ;)
P.S. nie darmo pracownicy na kasach mają tabliczki z imionami - "Dzień dobry" stało się częstym słowem w Maximie - szczególnie na Lipówce :)
2008 m. liepos 22 d., antradienis
ENIGMA
Najważniejsze, znalazłam piosenkę z dzieciństwa - która zawsze grała w mojej podswiadomosci - i tut okazało się, że to i była Enigma...
ENIGMA
"Return To Innocence"
Love - Devotion
Feeling - Emotion
Don't be afraid to be weak
Don't be too proud to be strong
Just look into your heart my friend
That will be the return to yourself
The return to innocence
If you want, then start to laugh
If you must, then start to cry
Be yourself don't hide
Just believe in destiny
Don't care what people say
Just follow your own way
Don't give up and use the chance
To return to innocence
That's not the beginning of the end
That's the return to yourself
The return to innocence
The return to innocence
Strona poswięcona rozwiązywaniu Zagadki ENIGMY w języku polskim
www.enigmacretu.com
2008 m. liepos 11 d., penktadienis
Matrica?! - czyli wstęp -
Zbyt dużo pytań i niejasnosci...Własnie...Pamiętam jedną dobrą mysl "żeby naprawdę cos poznać, odnaleźć istotę prawdy, trzeba zwątpić we wszystko co dotychczas o tym wiedzielismy i czego nas Nauczyli". To co nam naprawdę ładują do mózgu pod nazwą "prawdziwej informacji", może być tylko błahą fikcją literacką.
Ostatnio nawet doszłam do wniosku, że żyjemy w "Matricy". Że film Matrica to nie żadna science fiction, ale film w jakims stopniu "dokumentalny".
For your consideration...