Czasami chce się zagwoździć w najciemniejszy ściany kąt
rozerwać wszystkie kalendarze, by nie czekać tych świąt,
Znaleźć gruszę i zranić do krwi swoje małe pięści
Wyjść na podwórek i splunąć na cztery świata części.
Wyskoczyć na balkon i krzyczeć w agonii złości,
Wylać swą niechęć, problemy, nieprzyjemności.
Biec, oszaleć, stracić się, odnaleźć się, wyskoczyć,
Ślizgać się, pełznąć po śniegu i z nóg do głowy się zmoczyć.
Rozedrzeć wszystkie pieniądze, obciąć wszystkie włosy
Wywiesić na ołtarzu ofiarnym swoje światłe kosy
Runąć głową w dół, przylgnąć ze stukiem do gruntu,
Zabić resztki młodzieńczego wewnętrznego buntu.
Szukać, tracić, galopować, pełznąć i narzekać
Zniechęcać się, cieszyć, udawać i wciąż czekać
Jeść, pić, spać, poziewać, wreszcie oddychać
Marzyć, pragnąć, zjawiać się i znowu znikać.
Uśmiechać się, kiedy ci dusza boli i się rozrywa,
Płakać, kiedy serce się cieszy i w dziewiąte niebo porywa,
Całować, kiedy w sercu chłód panuje arktyczny
Tęsknić, gdy ukochany to tylko sen mistyczny.
Zamarznąć na śmierć w małej szklance wrzącej wody,
Zadusić się w lesie tropikalnym podczas miłej przygody,
Stać się alkoholikiem od czystej źródlanej wody,
Zakochać się w kałuży w czasie niedobrej pogody...
Robić, tworzyć, łamać, burzyć i wciąż się uczyć,
Wierzyć, pragnąć, nadzieić się i z tyłu nadal włóczyć,
Milczeć, krzyczeć, rozdzierać się i nyć..
Ach...poprostu...wszystko to jest Żyć...
2007 m. gruodžio 13 d., ketvirtadienis
Užsisakykite:
Rašyti komentarus (Atom)
Komentarų nėra:
Rašyti komentarą